wtorek, 1 lipca 2014

Dzień 2 - Tipi!



Dziś pogoda była wszystkim na rękę, świeciło słońce i nic nie wskazywało na to, że ma to się zmienić (oprócz chmur… i deszczu). Założyliśmy na głowy wcześniej zrobione opaski indiańskie i po paru ćwiczeniach, śniadaniu oraz uprzątnięciu naszych wigwamów rozeszliśmy się wszyscy w dwie strony, jedni na Angielski, a ci drudzy robić prawdziwe, Indiańskie tipi. Po tym nasze role się odwróciły. Następnie nastąpił następny posiłek (obiad), czyli gulasz z miśka (albo mamuta, nie wnikaliśmy). Kolejnym naszym wyzwaniem była poobiednia siesta, czyli godzina nic nie robienia, ewentualnie dzwonienie do bliskich (lub dalekich). Po sieście oraz tych wszystkich niezwykle ważnych czynnościach udaliśmy się na brzeg jeziora. Była pyszna zabawa, to znaczy: zjeżdżalnia, bitwa wodna (chłopaki vs. dziewczyny), budowanie zamków z piasku, a nawet rybołówstwo w przypadku niektórych. Po tych wyczerpujących wyczynach (wodnych i lądowych) udaliśmy się do pokojów, a po odpoczynku  odbyły się  zawody największych śmiałków o pióra (do pióropuszy). Następnie, po tej akcji poszliśmy na pyszną kolację, co dodało nam sił i mocy do nowych wyzwań, między innymi do pisania tego reportażu, gry w nogę i siatkówkę oraz kończenia tipi. Teraz idziemy do łóżek po pracowicie spędzonym dniu.



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz