sobota, 12 lipca 2014

Day 9 - gra z kamieniami, plaża, ognisko, nadanie imion i NPGN (noc pod gołym niebem)

Po tradycyjnej indiańskiej pobudce, toalecie i śniadaniu ruszyliśmy na angielski. Ci, którzy na angielski nie ruszyli ruszyli gdzie indziej - na grę terenową. W grupkach wędrowali po ośrodku w poszukiwaniu indiańskich wodzów, u których mieli do wykonania zadania. Gdzieś trzeba było strzelać z "blowguns" ryżem do celu, gdzie indziej przejść z zasłoniętymi oczami przez ruszający się tor przeszkód, strzelić do celu z łuku lub odtańczyć i odśpiewać indiańską pieśń z "bratem" p. Rudolfa. Za wykonane zadania otrzymywaliśmy kamienie.

















Po pysznym jak zwykle obiedzie nastąpiła długo wyczekiwana sjesta z długo wyczekiwanymi telefonami od indiańskich rodzin i jeszcze dłużej wyczekiwanym - bo mieliśmy małą przerwę po zakupowym szaleństwie w brodnickim Kauflandzie - sklepikiem "Podwodna Ryba" (naprawdę). A po sjeście plażowanie - pogoda cały czas dopisuje, więc cała indiańska wioska szaleje w jeziorze, piasku, na slaku i trampolinie. Hurra!

Tego dnia można też było wzbogacić swój pióropusz w pióra zdobywane m.in. na angielskim lub przy zdobywaniu indiańskich sprawności.

Po kolacji - ognisko, na którym - po rytualnym przejściu na bosaka po szyszkach - otrzymywaliśmy swoje indiańskie imiona w jednym z trzech szamańskich tipi. Od dziś są wśród nas m.in.: Lost Shadow, Iron Cookie, Singing Knee, Sour Circle, Venomous Lizard. Z rozrywek - śpiewy, tańce, z przekąsek - kiełbaski i pieczone "gady" na patyku. Pycha!





Tej nocy niektórzy z nas zasnęli pod kołderką, a inni pod gołym niebem (bez obaw - tak naprawdę w śpiworach:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz